Szwedzki kwintet Agusa nie kazał
długo czekać na swoje kolejne wydawnictwo. Po dwóch znakomitych albumach
studyjnych i wydanej w zeszłym roku koncertówce, Szwedzi wracają z płytą numer
trzy zatytułowaną po prostu Agusa. W
ostatnich miesiącach nastąpiła zmiana na „stanowisku” klawiszowca, ale płytę
nagrywał jeszcze ten skład, który odpowiedzialny był za albumy Två oraz Katarsis. Czego można się spodziewać po tej nowej płycie? Tego co
zawsze – folkowo-progresywno-psychodelicznych czarów z mnóstwem uroku i
lekkości.
niedziela, 29 października 2017
piątek, 27 października 2017
VI Memoriał Jona Lorda - Warszawa [Proxima], 26 X 2017 [relacja / galeria zdjęć]
Po raz szósty międzypokoleniowa czołówka polskiego rocka uczciła pamięć Jona Lorda - legendy hard rocka, współzałożyciela i wielokrotnego klawiszowca i organisty Deep Purple, a także członka choćby Whitesnake czy grupy Paice, Ashton, Lord. Jak co roku nie zabrakło bardzo interesujących gości oraz ciekawych kompozycji, których nie ma szans usłyszeć podczas koncertów Deep Purple. Nad wszystkim czuwał organizator Łukasz Jakubowicz oraz jego koledzy z grupy Made in Warsaw, którzy trzymali wszystko w ryzach i pilnowali, żeby przygotowane kompozycje, w których kolejno występowali zaproszeni goście, wypadły jak najlepiej. A zadanie to oczywiście niełatwe, kiedy nie ma się tyle czasu, ile by się chciało, by wszystko z każdym dostatecznie przećwiczyć. Jednak nawet jeśli czasem tekst umykał albo coś się lekko rozjechało tu i tam instrumentalnie, całość wypadła naprawdę okazale.
Etykiety:
2017,
chainsaw,
chemia,
deep purple,
doogie white,
galeria zdjęć,
jon lord,
koncert,
live,
łukasz jakubowicz,
memoriał jona lorda,
proxima,
rainbow,
relacja,
rust,
skaldowie,
turbo,
warszawa,
whitesnake
środa, 25 października 2017
Savanah - The Healer [2017]
Jedną z mądrości, które zachowam
z 2017 roku, było przekonanie się o tym, że w Austrii dzieją się naprawdę
przyjemne rzeczy na scenie psychodelicznej. Poznałem w tym roku cztery naprawdę
bardzo solidne formacje psychodeliczne z tego kraju, a jestem przekonany, że to
zaledwie wierzchołek góry lodowej, więc nastawiam się na więcej. Najnowszym
tego typu odkryciem jest zespół Savanah, który powstał w 2014 roku i rok
później zadebiutował albumem Deep Shades,
zdobionym zresztą bardzo klimatyczną okładką. The Healer to ich drugi krążek. Okładka ponownie intrygująca,
ponownie także panowie postawili na dłuższe formy. Na debiucie nagrali pięć
numerów, na płycie numer dwa w zasadzie też, bo choć ścieżek jest sześć, to
album otwiera niespełna minutowe intro zatytułowane… Intro.
wtorek, 24 października 2017
Robert Plant - Carry Fire [2017]
To, że Robert Plant nie nagrywa
już płyt stricte rockowych, a albumy łączące elementy rocka z muzyką świata i
szeroko pojętym folkiem, nie jest już w 2017 roku zaskoczeniem chyba dla
nikogo, kto zadał sobie minimum trudu, by być na bieżąco z dokonaniami solowymi
wokalisty Led Zeppelin. Wiele dobrego w tym względzie uczynił znakomity i także
świetnie przyjęty album Lullaby… and The Ceaseless Roar z 2014 roku. Oczywiście byli i tacy, którzy kręcili nosami,
że to nie to, co dawniej, że głos i sposób śpiewania nie taki, a w ogóle to co
to za jakieś plumkanie i pitolenie zamiast ognistego rocka. No cóż – przy tak
dużej zmianie stylu to raczej nieuniknione, ale ten „nowy” Plant zdążył już
zdobyć naprawdę liczne grono wiernych słuchaczy, oczarowanych dźwiękami, jakie
serwuje z grupą The Sensational Space Shifters. Śmiem nawet twierdzić, że całkiem
spory procent fanów tej płyty ma gdzieś Led Zeppelin. Na płytę Carry Fire czekało zatem naprawdę wiele
osób i mam wrażenie, że zdecydowana większość zawiedziona nie będzie.
niedziela, 22 października 2017
Ray Wilson - Radomsko [MDK], 22 X 2017 [relacja]
foto: Justyna Szadkowska https://www.facebook.com/FotoFaceJustisza |
Radomsko nie jest raczej zbyt
ważnym punktem na koncertowej mapie Polski. Właściwie to nie jest nawet mało
ważnym punktem. Tu po prostu rzadko się zdarza, żeby cokolwiek się działo,
zwłaszcza w temacie muzyki rockowej z wyższej półki. Co innego podradomszczańskie
Gomunice. To tam, do kultowego już niemal klubu Bogart, zjeżdżają się
regularnie fani rocka z Radomska, Piotrkowa Trybunalskiego, Bełchatowa czy
Częstochowy oraz innych okolicznych metropolii. Kiedy byłem ostatni raz na
koncercie rockowym w radomszczańskim MDK-u? W 2. klasie liceum. To było dawno
temu, gdy na czele grupy Dżem (bo to jej koncert wtedy widziałem) stał Jacek
Dewódzki. Widać jednak, że albo miejscowe towarzystwo faktycznie spragnione
jest dobrej muzyki, albo pojawił się naprawdę duży kontyngent przyjezdnych, bo
sala MDK-u była niemal pełna (i założę się o wiele, że te nieliczne puste
miejsca to przede wszystkim efekt rozdawania darmowych zaproszeń różnym ważniakom,
którzy takie koncerty mają gdzieś, ale nie wypada tych zaproszeń im nie dać…). No
to kto ściągnął do sali, w której na co dzień działa kino, takie tłumy? Ray
Wilson – były wokalista Genesis, który od momentu zamieszkania w Polsce już
ładnych kilka lat temu, zjeżdża nasz kraj wzdłuż i wszerz.
piątek, 20 października 2017
Thomas Wynn and the Believers - Wade Waist Deep [2017]
Thomas Wynn and The Believers
to formacja z Florydy, której przewodzi – niespodzianka – Thomas Wynn.
Wokalistę i gitarzystę wspiera (wokalnie) jego siostra Olivia oraz grupa
muzyków, którzy niewątpliwie wiedzą, do czego ich instrumenty służą i
znakomicie dogadują się muzycznie. To słychać od pierwszych chwil z płytą Wade Waist Deep. Choć grupa istnieje od
niemal dekady, do tej pory – jeśli wierzyć wszechinternetom – wydała tylko
jeden album (nagranie typu live in studio), dwie EP-ki i płytę koncertową. Z
tego, co udało mi się dojrzeć w spisie utworów tych wcześniejszych wydawnictw,
niektóre kompozycje z Wade Waist Deep
powstały już ładnych kilka lat temu. Nic zatem dziwnego, że spora część tego
albumu faktycznie brzmi tak, jakby zespół miał te utwory opanowane przez lata
do perfekcji. Niestety, nie wszystko mi tu odpowiada
środa, 18 października 2017
UFO - The Salentino Cuts [2017]
Dwa lata temu zespół UFO wydał
swój najnowszy studyjny krążek – A Conspiracy of Stars. Może nie było to wybitne osiągnięcie, ani szczytowy moment w
historii tej zasłużonej formacji, ale wstydu panom na pewno nie przyniósł. W
przypadku zespołów tak doświadczonych nigdy nie wiadomo, czy dana płyta nie
będzie ostatnia. No cóż, tamta nie będzie. Na rynku pojawia się właśnie album The Salentino Cuts. Tytuły jakby
znajome. Wszystkie. No tak, UFO dołącza do pokaźnego grona zasłużonych
rockowych bandów nagrywających album z coverami. Nie tak dawno na podobny krok
zdecydowała się formacja Krokus. Mam kilka takich płyt, kilka więcej słyszałem.
Efekty w takich przypadkach są dość różne, ale na pewno nie powiem, że nie da
się tego zrobić znakomicie (patrz Yeah!
grupy Def Leppard). Bez uprzedzeń zatem.
niedziela, 15 października 2017
Lunatic Soul - Fractured [2017]
Ostatnio pisałem, że czas… no,
robi różne rzeczy w sporym tempie. To się odnosi także do projektu Lunatic
Soul. Ledwo ekscytowaliśmy się tym, że Mariusz Duda robi coś „na boku”, a tu od
wydania debiutanckiej płyty mija właśnie dziewięć lat. Tak się jakoś złożyło,
że wszystkie albumy tego projektu ukazały się w październiku lub listopadzie.
Pewnie nie jest to przypadek, wszak muzyka, którą Mariusz (oraz jego goście)
nagrywa pod tym szyldem, często jest dość melancholijna, posępna, chłodna i
deszczowa – zupełnie jak wspomniane dwa miesiące. Jednocześnie zawsze jest
nieco inna. Dla wielu szokiem było pójście w klimaty lekkiej elektroniki i new
wave na Walking on a Flashlight Beam, poprzednim wydawnictwie, które ukazało się trzy lata temu. Tu ten kierunek jest
jeszcze bardziej słyszalny. Wydaje mi się, że był to dobry krok, choć nie
powiem, żebym był o tym przekonany od pierwszego odsłuchu. W każdym razie na
pewno był to krok intrygujący.
czwartek, 12 października 2017
Kadavar - Rough Times [2017]
Czas zap… w sensie, że leci
niezwykle szybko. Ciągle wydaje mi się czasem, że Kadavar to jeden z tych „nowych,
ciekawych” zespołów. Tymczasem brodacze z Niemiec prezentujący dość specyficzny
gust odzieżowy właśnie wydali swój czwarty studyjny album. No to już nie tacy
początkujący. O ile dwa pierwsze krążki były do siebie muzycznie mocno podobne,
to Berlin przynosił już pewną zmianę,
choć był według mnie nieco monotonny w sensie charakterystyki utworów. Jeśli ktoś
miał podstawową wersję, bez kapitalnego Reich
der Träume, mógł się czuć jak podczas odsłuchu jednego, długiego, kopiącego
cztery litery mocnego numeru. Domagałem się wtedy większej różnorodności na
kolejnym albumie zespołu. Jest takie przysłowie – uważaj, o co prosisz, bo
możesz to dostać.
poniedziałek, 9 października 2017
The Flying Eyes - Burning of the Season [2017]
Jeszcze do niedawna zespół The
Flying Eyes kojarzył mi się głównie z The Doors. To być może skojarzenie dość
dziwne, ale wokalista grupy zwłaszcza w spokojniejszych utworach śpiewał czasem
bardzo w stylu Jima Morrisona. I mimo że muzycznie The Flying Eyes dość mocno
od Doorsów odbiegali, moim pierwszym skojarzeniem, gdy padała nazwa The Flying
Eyes, było „aaa, to ci co grają trochę jak Doorsi”. Może i niesprawiedliwe, ale
kto mówił, że życie jest sprawiedliwe? Ale dzięki swojej nowej płycie – Burning of the Season – formacja z
Baltimore chyba skutecznie wyleczy mnie z takiego myślenia, bo zespół serwuje
nam tu kapitalną mieszankę psychodelii, hard rocka, bluesa, a nawet klimatów
stonerowych. To czwarty duży album grupy (po drodze były też EP-ki i splity),
ale pierwszy od trzech lat. Nie wiem jaki był powód tak długiej przerwy w
wydawaniu nowej muzyki, ale jeśli była nim chęć dopracowania materiału i
wydania czegoś, co zrobi naprawdę duże wrażenie na fanach takich klimatów, to
donoszę, że cel został osiągnięty.
sobota, 7 października 2017
Pristine - Chorzów [Leśniczówka], 5 X 2017 [relacja/galeria zdjęć]
Po raz pierwszy w swojej historii norweska formacja Pristine zajrzała do Polski. Do tej pory jakoś się nie składało, nawet gdy grali trasę z zaglądającymi do nas często The Brew i Blues Pills. Ale może to i lepiej - swój pierwszy występ w Polsce zaliczyli jako gwiazda wieczoru, z zacnym supportem w postaci meczu Armenia - Polska (orkan Ksawery niestety uniemożliwił obejrzenie końcówki, więc można uznać, że support zagrał bez planowanych bisów).
Podjechanie pod położoną w środku lasu w Parku Śląskim Leśniczówkę było pewnie dla zespołu dość sporą niespodzianką, ale w końcu zespół pochodzi z północy Norwegii - nie takie lasy tam widzieli i zapewne nie w takich miejscach grywali. Leśniczówka oferuje niepowtarzalny koncertowy klimat i to chyba udzieliło się zarówno zespołowi, jak i publiczności, która przyjęła muzyków niezwykle gorąco. Formacja grała ponad 80 minut, prezentując przede wszystkim materiał z dwóch ostatnich płyt - tegorocznej Ninja i zeszłorocznej Reboot. Nowe numery wypadają świetnie na żywo i, co nie jest zaskoczeniem, w niektórych przypadkach są znacznie dłuższe niż ich studyjne oryginały. Wokalistka i liderka formacji, Heidi Solheim, była siłą rzeczy nieco ograniczona ruchowo przez niezbyt wielką scenę Leśniczówki, ale szczególnie jej to nie przeszkadzało - raz nawet zeskoczyła przed scenę i pośpiewała chwilę pomiędzy publicznością.
niedziela, 1 października 2017
Simo - Rise & Shine [2017]
J.D. Simo i jego trio przypomina
o sobie półtora roku po premierze poprzedniego krążka, Let Love Show the Way. Na tym poprzednim albumie panowie łoili
blues-rocka z domieszką psychodelii aż miło, czerpiąc pełnymi garściami z
dorobku takich artystów jak Cream, The Jimi Hendrix Experience czy The Allman
Brothers Band. Zwracałem jednak uwagą przy okazji tamtego krążka, że sporo też
w muzyce tria elementów znanych choćby z wczesnych płyt Lenny’ego Kravitza. I
te nawiązania są dużo wyraźniejsze na najnowszej płycie formacji – Rise & Shine. Posunę się nawet do
stwierdzenia, że fani Kravitza czy choćby też Prince’a powinni obowiązkowo
sięgnąć po ten album, bo jestem przekonany, że im się ta płyta spodoba.
Subskrybuj:
Posty (Atom)