sobota, 13 września 2025

Nebula Sun - Breathe Into Form [2025]

Choć angielski kwintet Nebula Sun powstał już w 2014 roku, dopiero rok bieżący przyniósł debiutancki album grupy. Do tej pory formacja miała na koncie jedynie wydaną kilka lat temu EP-kę. Powód? Jak panowie sami mówią w wywiadach, wszystko, co mogli, chcieli robić sami. Także ze względów finansowych. To oczywiście wymagało wielkiej cierpliwości, a zaczęło się od stworzenia własnego studia nagraniowego w wiejskiej stodole w hrabstwie Norfolk. Także kompozycje były dopracowywane przez lata i często wywodziły się z jamów lub pojedynczych motywów przyniesionych do studia przez jednego z muzyków. Słychać jednak, że takie podejście przyniosło efekty. Debiutancki album zespołu, Breathe Into Form, brzmi jak rzecz z jednej strony mająca źródła w improwizacjach, ale jednocześnie przemyślana, świeża, ale zagrana przez muzyków, którzy wiedzą, co robią. Różne inspiracje, często sięgające daleko poza klimaty rockowe, sprawiają, że muzyka tego zespołu jest zaskakująca i różnorodna.

Na płycie znajdziemy siedem w większości dość rozbudowanych numerów, co razem da nam niemal trzy kwadranse muzyki. Najważniejsza rzecz, jaką trzeba wiedzieć o muzyce zespołu – obok wokalu i tradycyjnego instrumentarium w muzyce, która zazwyczaj się tu pojawia, czyli gitary, basu i perkusji, mamy tu także saksofony. Liczba mnoga. W składzie jest bowiem dwóch panów obsługujących właśnie ten instrument. Wspominam o tym, bo po pierwszych sekundach otwierającego album Master Healer można by pomyśleć, że to zespół stricte rockowy. Panowie jednak szybko wyprowadzają nas z błędu. Rockowych elementów z całą pewnością tu nie brakuje, ale stanowią zaledwie część brzmienia zespołu. Towarzyszą im elementy mrocznego folku i gęstego, ciężkiego jazzu. Więcej przestrzeni i luzu mamy w Into Form, w czym zasługa także bardziej jazzowych rytmów perkusyjnych. Fajnie do tej pełnej luzu muzyki pasuje dość wysoki, bardziej folkowy jednak niż rockowy wokal. Przyjemnie buja Oceans, w którym lekkie, wpadające w ucho zwrotki ciekawie mieszają się z mocnymi, gęstymi bezsłownymi „refrenami” wiedzionymi saksofonowym motywem i mocnym riffem rodem z rocka alternatywnego lat 90.

Kapitalna perkusja napędza Reflections. Po takim tytule można by się spodziewać spokojnego, klimatycznego numeru do zadumy, tymczasem wspomniana perkusja do spółki z basem zdecydowanie nie pozwalają nam zbyt daleko odpłynąć, a saksofony znowu serwują wpadającą w ucho melodię, niejako zastępującą tu linię wokalu. Sonar rozpoczyna się bardzo niespodziewanie folkowym zaśpiewem, który (nie wiem, czy słusznie) umiejscawiam gdzieś w północnej Afryce. Zaśpiew ten zresztą powraca co jakiś czas, będąc czymś w rodzaju refrenu w tym w zasadzie instrumentalnym (poza tą wokalizą) numerze. Instrumentalnie jest tu początkowo spokojniej, panowie przyjemnie bujają i wydaje się, że w takim klimacie będziemy się utrzymywać cały czas, ale po niecałych trzech minutach mamy nagłą zmianę na brzmienia intensywniejsze, dynamiczniejsze, zdecydowanie bardziej nawiązujące znowu do muzyki folkowej rodem z Afryki. Później znowu trochę motywów psychodelicznych z popisami na przesterowanej gitarze i przyjemnym basem oraz okazjonalnymi wyciszeniami. Więcej mroku pojawia się w Radio Child, wraca też bardziej tradycyjny wokal. Tu mamy chyba najwięcej tego mroku, najwięcej „dołów”, brudnego, przesterowanego rocka, ale też najwięcej hipnotyzowania zapętleniami. Nieco więcej „życia” i luzu wprowadza w pierwszej części zamykające album Traces. Tu znowu numer do pogibania się po tym mrocznym fragmencie sprzed chwili, choć już jego ostatnia cześć ponownie nieco spokojniejsza, w dodatku koniec przychodzi z zaskoczenia (jak często w życiu). I tak to sobie zespół przeplata – bardzo udanie, muszę przyznać.

Breathe Into Form to bardzo ciekawy debiut płytowy, który może przypaść do gustu nie tylko fanom klimatów rockowych. Zespół zaczynał od mieszanki jazzu, folku, funku i soulu, nie stronił od klimatów afrobeat. Wszystkie te elementy są także w mniejszym lub większym stopniu obecne na pierwszej dużej płycie, choć tu już wymieszane zostały z psychodelią i klimatami rockowymi. W efekcie obok znakomitych partii saksofonów i świetnych, niemal „tanecznych” rytmów mamy też mroczne, psychodeliczne odloty i naprawdę dobre motywy gitarowe. To muzyka, która ma szansę zainteresować zarówno słuchaczy rocka psychodelicznego jak i tych, którzy czasami lubią pobujać się w klubach do czegoś ambitniejszego niż banalny umcyk. Zdecydowanie nie da się ich wrzucić do żadnej konkretnej muzycznej szufladki – i bardzo dobrze.

Premiera: 23 maja 2025 r.

Płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie

1. Master Healer (6:12)
2. Into Form (4:10)
3. Oceans (5:30)
4. Reflections (6:02)
5. Sonar (7:50)
6. Radio Child (8:38)
7. Traces (6:12)

 

---

Zapraszam na prowadzone przeze mnie w radiu Rockserwis FM audycje: Lepszy Punkt Słyszenia w każdy piątek o 21 oraz Scand-all (lub Zonę Bizona) w środy o 18. A i jeszcze czasami nalewam drinki w klubie jazzowym Pod Osłoną Nocy w poniedziałki o 23.
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
W pierwszą sobotę miesiąca (oraz okazjonalnie w inne soboty) o 20 współprowadzę audycję Nie Dla Singli w Studenckim Radiu Żak Politechniki Łódzkiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz