To był mój 35. koncert Riverside. Na pierwszym byłem w kwietniu 2006 roku w łódzkim Lizard Kingu. Nie piszę tego po to, żeby się chwalić. No dobra, oczywiście po to też... Chodzi jednak o coś innego. Widziałem ten zespół w dziewięciu czy dziesięciu różnych miastach, w klubach, gdzie musieli się przeciskać przez tłum, żeby wejść na scenę, ale też w Spodku czy na Przystanku Woodstock. Widziałem ich w czasach, gdy grali dla 200, może 300 osób. Widziałem ich, zanim zaczęli wyprzedawać już nie tylko największe kluby koncertowe w tym kraju, ale i mniejsze hale sportowe. Tamte koncerty sprzed kilkunastu lat miały świetny klimat. Gdyby nie były znakomite, pewnie nie chodziłbym ciągle na kolejne. A mimo to z pełnym przekonaniem mogę napisać, że to, co ten zespół robi obecnie na żywo, jest ze dwie klasy wyżej od tamtych występów. Pod każdym względem. Otoczki (oświetlenie), luzu i swobody na scenie, polotu, odwagi w zmienianiu znanych od lat utworów... To już nie jest czwórka poważnych gości grających mroczne, smutne, klimatyczne kompozycje w pełnym skupieniu. To jest światowa produkcja, w której absolutnie wszystko się zgadza.
poniedziałek, 30 października 2023
niedziela, 22 października 2023
Rival Sons - Lightbringer [2023]
Nie wiem, czy to do końca legalne, żeby wydawać dwie
znakomite płyty w jednym roku. Czy są na to jakieś przepisy? Panowie z Rival
Sons przy okazji ostatniej sesji nagraniowej rozkręcili się tak mocno, że
wyszło im stanowczo za dużo materiału, a że uznali go za wystarczająco dobry,
by w całości go wydać, trzeba było coś wymyślić. Oczywiście najprościej byłoby
po prostu wydać 73-minutową płytę. Panowie z Dream Theater lubią to. Metallica
też. Tyle że Rival Sons nigdy nie zapełniają płyt pod korek i nie są wyznawcami
teorii, że należy do maksimum wykorzystywać pojemność kompaktu. Od zawsze
wypuszczali płyty o dość oldschoolowej długości trzydziestu kilku lub
czterdziestu kilku minut i rzadko się z tego wyłamywali. I tym razem udało im
się – dzięki sprytnemu zabiegowi – uniknąć przytłoczenia fanów długością nowego
materiału. W czerwcu wypuścili niespełna czterdziestominutowy album Darkfighter,
zapowiadając jednocześnie, że jeszcze w tym roku ukaże się jego uzupełnienie,
czyli płyta Lightbringer. No i jest.
piątek, 20 października 2023
Agusa - Prima Materia [2023]
Nowa
płyta grupy Agusa to dla mnie zawsze muzyczne święto. Ten zespół
– mimo licznych zmian w składzie w ostatnich kilku latach – po
prostu nie zawodzi. Kiedyś trochę narzekałem, że zaczynają
brzmieć podobnie na kolejnych płytach, ale gdy tylko zacząłem to
odczuwać, na następnym
albumie dodali nieco nowych elementów i
wszystko wróciło na właściwe tory
(to na pewno moja zasługa). Podobnie jest tym razem. Prima
Materia
to oczywiście dźwięki, które możemy natychmiast utożsamiać z
tą szwedzką formacją, ale jest wystarczająco dużo świeżych
elementów, by nowe wydawnictwo wyróżniało się na tle
poprzednich.
wtorek, 17 października 2023
Uzupełnianie zaległości 2023 - część 4
Czas na kolejny zbiorczy tekst o interesujących płytach, które naczekały się trochę na swoją kolej. Mamy tu ciekawy zestaw, zróżnicowany zarówno geograficznie, jak i muzycznie. Znajdziecie w tych propozycjach zarówno psychodelię, jak i stonera, doom, progresję, art rocka czy klimaty retro.
Etykiety:
2023,
apex ten,
art rock,
avkrvst,
aziz dhanu,
blood ceremony,
buho ermitano,
doctor doom,
doom rock,
prog rock,
psychedelic rock,
recenzja,
retro rock,
stoner rock
Subskrybuj:
Posty (Atom)