Muszę przyznać, że nieco się przestraszyłem, gdy zobaczyłem w zapowiedziach, że nowa płyta ma zawierać aż 17 utworów. To ile tam będzie minut? Pod korek? Na szczęście szybko się okazało, że pięć z tych numerów to krótkie instrumentalne wstawki, coś w rodzaju plam dźwiękowych znalezionych na różnych nieznanych płytach z dziwną muzyką. Co daje nam 12 pełnoprawnych utworów i w sumie niemal dokładnie godzinę muzyki. No i wraz zapowiedzią pojawiła się jeszcze jedna ważna informacja. W utworze otwierającym gościnnie śpiewa Mikael Åkerfeldt, lider Opeth. Nie jest to przypadek ani kwestia zapłacenia znanemu muzykowi, żeby podbił popularność płyty swoim nazwiskiem. Opeth już kilka razy zabierał Islandczyków na wspólne trasy koncertowe, panowie się zakumplowali, więc obecność Mikaela w utworze Philosopher jest miłą niespodzianką, ale raczej nie z gatunku historii trudnych do uwierzenia.
Sam numer był jednym z singli zapowiadających płytę, czemu trudno się dziwić, i niewątpliwie stanowi jeden z jej najważniejszych i najbardziej udanych elementów. Buja jak diabli, szybko zostaje w głowie, fajnie łączy spory ciężar z chwytliwymi melodiami. Wspomniałem o tej dojrzałości zespołu. Islandczycy nie stracili tego swojego szczeniackiego polotu i dynamiki, które dominowały na pierwszych albumach, ale – co naturalne, choć niekoniecznie potwierdzające się w przypadku każdego zespołu – z każdą kolejną płytą brzmią lepiej. Rockowy pazur pozostał, ale jakby więcej w tym wszystkim głowy. Dojrzałość wcale nie musi równać się nudzie i bezpiecznemu trzymaniu się znanych rejonów. Panowie wciąż wiedzą, jak zagrać mocno i dynamicznie, jak w Days Go By czy singlowym Riot. Here You Come Again to jest klasyczne The Vintage Caravan. Ja wiem, że to może odważne słowa w przypadku zespołu grającego taką muzykę w XXI wieku, ale to naprawdę brzmi tak, że nie dałoby się ich tu pomylić z żadnym innym współczesnym bandem.
Kilka razy, do czego panowie już nas przyzwyczaili, robi się nieco spokojniej, bardziej klimatycznie. Typowym przykładem takiego kapitalnego bujacza od zespołu jest Current – najdłuższy numer na płycie, który przez niemal cztery minuty niezwykle przyjemnie kołysze, a potem nagle na jakiś czas wybucha klimatem psychodeliczno-folkowym. To nie tylko mój faworyt na tej płycie, ale też mocny kandydat do czołówki moich ulubionych utworów 2025 roku. Kolejnym numerem, w którym zespół zostawia sobie nieco więcej przestrzeni brzmieniowej, choć jednocześnie wcale nie rezygnuje całkiem z mocy, jest Crossroads. Natomiast w My Aurora mamy klimat ogniskowy. W paru numerach, jak choćby w Alone, brzmienie grupy jest przyjemnie wzbogacane organami Hammonda obsługiwanymi gościnnie przez Tómasa Jónssona. W Electrified mamy natomiast trochę „ejtisowych” klawiszy, co stanowi pewne zaskoczenie na płycie TVC. Myślę, że wprowadziły nieco dodatkowej świeżości do brzmienia, poza tym sam numer też jest cholernie chwytliwy, więc wszystko do siebie pasuje. Kończą natomiast z przytupem i bardzo typowo dla siebie utworem This Road, jednym z dłuższych na płycie, więc znalazło się tu trochę czasu na dłuższe zabawy niektórymi motywami.
![]() |
| Zespół i autor tekstu lat temu wiele |
The Vintage Caravan to już uznana marka na europejskiej scenie rockowej. Oczywiście mówimy mimo wszystko o scenie podziemnej. A szkoda, bo uważam, że to jest zespół, który bez najmniejszego problemu poradziłby sobie na największych rockowych festiwalach. I mam na myśli występy w porach bardziej prestiżowych niż wczesne popołudnie albo w miejscach innych niż czwarta festiwalowa scena w namiocie (bo to akurat już Islandczycy jak najbardziej mają na koncie i to na pewno też cenne doświadczenie w ich karierze). To jest muzyka chwytliwa, nośna, mogąca porwać festiwalowe tłumy, a jednocześnie wcale nie banalna czy prosta. W zasadzie mają wszystko, żeby zamiast dla kilkuset osób w małych klubach grać dla kilku tysięcy w halach czy dla kilkudziesięciu tysięcy na dużych scenach największych festiwali na kontynencie. Nie wiem, czy mogą zrobić coś jeszcze, by to osiągnąć. To już chyba kwestia szczęścia i odpowiedniego marketingu. Element czysto muzyczny, by takie sukcesy osiągać, zdecydowanie jest.
Premiera: 26 września 2025 r.
Fragmentów płyty można posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.
Poprzednie wpisy o zespole:
---
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz