Zespół Sacri Monti poznałem
cztery lata temu, kiedy ukazała się ich debiutancka płyta. Płyta może nie z
gatunku tych zmieniających życie słuchacza, ale na pewno bardzo udana, jedna z
najlepszych w swoim roczniku, dająca podstawy do tego, by uważać Sacri Monti za
jednego z ciekawszych przedstawicieli amerykańskiej sceny psychodelicznego hard
rocka. Na album numer dwa przyszło nam nieco poczekać, ale jeśli kolejne płyty
kalifornijskiej formacji mają być tak udane, to ja chętnie będę na nie czekał
za każdym razem te cztery lata albo i dłużej. Oczywiście panowie tworzący ten
zespół nie są nowicjuszami. To, że grupa wydaje dopiero drugi album, może
niektórych zwieść, ale ci goście grają w wielu innych formacjach i zapewne
niejeden wzmacniacz już spalili. To zresztą też (w sensie gra w wielu
formacjach, a nie palenie wzmacniaczy) zapewne jest przyczyną aż czteroletniej
przerwy między płytami. Nic to jednak – w końcu wydali, a ja w końcu mogę znowu
o nich pisać.
sobota, 31 sierpnia 2019
wtorek, 27 sierpnia 2019
Ino-Rock Festival - Inowrocław [Teatr Letni], 24 VIII 2019 [galeria zdjęć]
W zeszłym roku, podczas jedenastej edycji Ino-Rock Festival, na scenie obok grup polskich prezentowały się formacje z Norwegii. Tym razem, podczas edycji dwunastej, obok rodzimych wykonawców mogliśmy słuchać występów zespołów angielskich. To oczywiście bardziej zbieg okoliczności (no, może lekko wspomagany) niż celowe działanie - w końcu to nie zawody sportowe, żeby tworzyć rywalizację. Rekord frekwencyjny sprawił, że - w przeciwieństwie do poprzednich edycji - już w trakcie pierwszych dwóch koncertów teren Teatru Letniego w Inowrocławiu był solidnie zapełniony, co miało swoje dobre i złe strony, o których zapewne przeczytacie u ludzi, którzy będą bardziej szczegółowo opisywali przebieg imprezy. Ja skupię się na zdjęciach.
Etykiety:
2019,
anathema,
antimatter,
crippled black phoenix,
galeria zdjęć,
ino-rock festival,
inowrocław,
joanna vorbrodt,
koncert,
lion shepherd,
live,
rockserwis
wtorek, 20 sierpnia 2019
Numidia - s/t [2019]
Numidia to sekstet z Sydney,
który zadebiutował płytowo w styczniu tego roku albumem Numidia. W swojej muzyce formacja łączy elementy psychodeliczne i
progresywne z pewną dawką folkowych klimatów – czy to w postaci motywów
bliskowschodnich, czy kojarzących się być może nieco bardziej z plemiennymi,
hipnotycznymi tańcami Australii i okolic. Choć debiutancki krążek zawiera
zaledwie sześć kompozycji, to wystarcza, by z całą pewnością stwierdzić, że oto
pojawiła się kolejna grupa z tego kraju, która może wkrótce całkiem mocno
namieszać w podziemnej, psychodelicznej scenie nie tylko swojego kontynentu,
lecz także Europy, wszak to tu prędzej czy później zjeżdżają na koncerty
wszystkie wybijające się podziemne formacje z tych muzycznych rejonów.
niedziela, 18 sierpnia 2019
Chris Forsyth - All Time Present [2019]
Chris Forsyth to muzyk ze
wschodnich rejonów Stanów Zjednoczonych, który muzykę wydaje od ponad 20 lat.
Czyni to często i chętnie, bo ma na koncie już grubo ponad 20 płyt, a jak
policzymy jeszcze te wydane z różnymi zespołami (jedną z grup, w których grał
Chris, jest Phantom Limb & Bison – to tak z ciekawostek…), okaże się, że
Forsyth ma w dorobku więcej płyt studyjnych niż Deep Purple koncertowych. A to
już jakiś wyczyn. Najnowsza z nich – All Time
Present – ukazała się w kwietniu. Forsyth gra tu na gitarze i śpiewa, a do
pomocy ma kolegów obsługujących sekcję rytmiczną, instrumenty klawiszowe oraz
saksofon.
piątek, 16 sierpnia 2019
Dreamtime - Tidal Mind [2019]
Pochodząca z Brisbane formacja
Dreamtime to jeden z wielu australijskich zespołów, które ostatnio wparowały z
impetem w orbitę moich muzycznych zainteresowań. Wydający od początku obecnej
dekady kwintet wykonuje, mówiąc ogólnie, muzykę psychodeliczną, dość mocno
opartą na brzmieniach syntezatorów i klawiszy – kosmiczną, eteryczną, czasem
nieco oniryczną, zbudowaną jednak zazwyczaj na sporej dynamice. Wypuszczony w
maju album Tidal Mind to ich czwarta
płyta i jeśli poprzednie zbliżają się do niej poziomem, trzeba będzie wkrótce
poznać całą dyskografię Dreamtime.
wtorek, 13 sierpnia 2019
The Black Keys - "Let's Rock" [2019]
Po sporym sukcesie, jaki był
udziałem The Black Keys na wcześniejszym etapie historii duetu, można śmiało
założyć, że każde nowe studyjne wydawnictwo formacji ze stanu Ohio będzie
sporym wydarzeniem w branży muzycznej. Ale Dan Auerbach i Patrick Carney swoich
fanów ostatnimi czasy nie rozpieszczają. Ja po raz pierwszy zetknąłem się z
nazwą The Black Keys w okolicach premiery siódmego krążka grupy – El Camino. Był to rok 2011, może 2012,
zespół był wtedy na scenie już dekadę i – jak wspomniałem – wydawał już swój
siódmy album. Na następny trzeba było czekać aż trzy lata, a na ten najnowszy
aż pięć kolejnych. Znudzenie? Zmęczenie? Zwykła przezorność, żeby nie „przedobrzyć”?
Pewnie wszystko po trochu plus zmiany w życiu osobistym. W sumie trzyletnia
przerwa w jakiejkolwiek aktywności The Black Keys nie wyszła im chyba na złe.
piątek, 9 sierpnia 2019
Children of the Sün - Flowers [2019]
Children of the Sün to szwedzki
oktet, który na swojej pierwszej dużej płycie bardzo stara się przywołać ducha
hipisowskiego rocka z folkowymi naleciałościami. Do klimatu granej przez nich
muzyki pasują też niewątpliwie stylizacje na zdjęciach promocyjnych czy okładka
albumu Flowers. Co ciekawe, w grupie
jest aż sześć kobiet, co – przyznajmy – w muzyce rockowej wciąż jest raczej
rzadkością. Muzycy otwarcie przyznają się do inspiracji wykonawcami, którzy
występowali na legendarnym festiwalu Woodstock, choć na swoim profilu
facebookowym jako jedną z inspiracji wymieniają także uwielbiany przeze mnie
zespół Rival Sons. Wiadomo, że nie mogłem takich sygnałów zignorować – wszystko
świadczyło o tym, że ta płyta musi mi się spodobać.
środa, 7 sierpnia 2019
Roadsaw - Tinnitus the Night [2019]
Amerykańska formacja Roadsaw
istnieje już ponad ćwierć wieku i w latach 1995-2011 wydała sześć krążków
wypełnionych treściwym rockowym graniem w stylu typowego amerykańskiego
stonera. Ale od wydania albumu Roadsaw
w 2011 roku grupa milczała w temacie nowej muzyki. W czerwcu tego roku
powróciła wydawnictwem Tinnitus the Night,
które faktycznie przy zbyt głośnym słuchaniu może u niejednego wywołać tytułowe
dzwonienie w uszach. Na szczęście słuchając tego krążka przy rozsądniejszym
poziomie głośności, doświadczymy głównie całkiem przyjemnych muzycznych doznań.
poniedziałek, 5 sierpnia 2019
The Raconteurs - Help Us Stranger [2019]
Jack White to jedna z
najciekawszych, najbarwniejszych i najważniejszych postaci we współczesnej
muzyce rockowej. Można go nie lubić, można nie słuchać jego muzyki, ale
zaprzeczanie temu to strzał we własną stopę, jeśli chce się być traktowanym poważnie
w jakiejkolwiek dyskusji na temat współczesnej sceny rockowej. Nigdy nie byłem fanem
The White Stripes – zespołu, który pozwolił mu wypłynąć i stać się gwiazdą.
Znacznie bardziej wolałem to, co tworzył solo lub z formacją The Raconteurs.
Ale ostatni solowy krążek White’a jakoś nie przypadł mi do gustu. Jeszcze na
początku próbowałem się do niego przekonać nieco na siłę, ale z perspektywy
kilkunastu miesięcy wiem już, że raczej nie będę do tej płyty wracał. Zgoła
inaczej ma się sprawa z nowym albumem Gawędziarzy – pierwszym od ponad 11 lat.
czwartek, 1 sierpnia 2019
The Ivory Elephant - Stoneface [2019]
Australijską formację The Ivory
Elephant poznałem w 2017 roku, krótko po premierze pierwszego albumu tria – dość przewrotnie zatytułowanego Number 1 Pop Hit. Zachwyciłem się nagraniem Like
a Dog, spodobała mi się też cała płyta, bo choć może nie był to album z
mojej ścisłej czołówki ulubionych płyt w swoim roczniku, to jednak ta niezwykle
przyjemna mieszanka blues-rocka i psychodelii sprawdzała się naprawdę bardzo
dobrze. Nic dziwnego zatem, że czekałem na udany ciąg dalszy. I doczekałem się.
Oj, doczekałem… Stoneface to nie
krok, a przynajmniej ze dwa kroki naprzód w rozwoju tej grupy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)