Chris Forsyth to muzyk ze
wschodnich rejonów Stanów Zjednoczonych, który muzykę wydaje od ponad 20 lat.
Czyni to często i chętnie, bo ma na koncie już grubo ponad 20 płyt, a jak
policzymy jeszcze te wydane z różnymi zespołami (jedną z grup, w których grał
Chris, jest Phantom Limb & Bison – to tak z ciekawostek…), okaże się, że
Forsyth ma w dorobku więcej płyt studyjnych niż Deep Purple koncertowych. A to
już jakiś wyczyn. Najnowsza z nich – All Time
Present – ukazała się w kwietniu. Forsyth gra tu na gitarze i śpiewa, a do
pomocy ma kolegów obsługujących sekcję rytmiczną, instrumenty klawiszowe oraz
saksofon.
Trudno jednoznacznie zaszufladkować
muzykę zawartą na tym krążku. Gdyby ktoś zmusił mnie do wykorzystania nazwy
tylko jednego podgatunku muzyki rockowej, powiedziałbym, że to rock
psychodeliczny. To jednak mówi nam dość niewiele, rozwinę więc temat. Płytę
wypełniają hipnotyczne kompozycje, bazujące często na zapętleniach i stopniowym
rozwijaniu głównego motywu. To na wskroś amerykańskie granie oparte na
psychodelicznych improwizacjach i bardzo tradycyjnym rockowym brzmieniu. Znacie
to uczucie, gdy na malutką scenę w jakimś niedużym klubiku wchodzi paru
zdolnych muzyków i zaczynają improwizować, a gdy kończą pierwszy numer
kilkanaście minut później, nikt dookoła nie wie, co właśnie się zdarzyło i jak
to ogarnąć? Tak właśnie można się poczuć podczas odsłuchu All Time Present.
Kwintesencją tego stylu jest
kapitalna kompozycja Dream Song,
która w zasadzie streszcza zawartość albumu. A nawet oferuje pewien bonus w
postaci pojawiających się tylko tutaj żeńskich wokali Rosali Middleman. Jeśli
nie macie czasu na całość, zacznijcie od Dream
Song. Jeśli chwyci, jest sens próbować reszty. Po żwawym, pozytywnym, może
nawet radosnym początku płyty świetnie sprawdza się leniwe Mystic Mountain. Z kolei The
Past Ain’t Passed brzmi jak jeden z narkotyczno-muzycznych odlotów Doorsów,
tyle że nigdy nie przeradza się w nic konkretnego. To raczej zbiór
psychodelicznych dźwięków tła bez konkretnej struktury, ale wciśnięty między
bardziej zwarte muzyczne pomysły sprawdza się dobrze. Kolejne numery w zestawie
to marszowo-transowe New Paranoid Cat
oraz delikatne i niezwykle żywe zarazem (Livin’
On) Cubist Time, przypominające coś w rodzaju muzycznego podkładu do psychodelicznych
pląsów leśnych nimf. Płytę kończy dwudziestominutowa kompozycja Techno Top, która oczywiście z techno
nie ma nic wspólnego, choć przy odrobinie dobrej woli można uznać, że panujący
tu klimat jest nieco dyskotekowy, choć w wersji na żywe instrumenty. To raczej
lekki, hipnotyczny jam, niepozbawiony ciekawych motywów i pomysłów, ale zbyt
monotonny i rozwleczony. Na płycie są też dwa bardzo krótkie,
trzy-czterominutowe kawałki. Jeden, o którym już napomknąłem, album otwiera –
jest to instrumentalny numer Tomorrow
Might As Well Be Today, który w absolutnie uroczy sposób przenosi nas w
lata 60. Drugi to w większości akustyczne, niezwykle spokojne, klimatyczne,
ogniskowe niemal The Man Who Knew Too
Much.
Największy problem, jaki mam z tą
płytą, nie będzie zaskoczeniem dla uważnych czytelników tego bloga. Jest za
długa. O WIELE za długa. Nawet bez ostatniej, dwudziestominutowej kompozycji,
niemal dobija do godziny. To oczywiście sprawia, że trudno mi przesłuchać całe
to wydawnictwo jednym „strzałem”. Zdecydowanie wolałbym, żeby Forsyth odłożył
sobie trzy ostatnie numery, trwające w sumie nieco ponad 38 minut, i wydał je
na przykład za rok na kolejnym albumie. I nie chodzi wcale o to, że są gorszej
jakości niż te wcześniejsze, albo że nie pasują. Równie dobrze mógłby odłożyć
inne. Po prostu trochę mi szkoda, że nie potrafię cieszyć się tym wydawnictwem
tak, jak zasługują na to zawarte na nim świetne utwory, bo po prostu po 40 czy
50 minutach tracę koncentrację. Oczywiście można uznać, że jeśli jest to moje
jedyne poważne zastrzeżenie, to chyba nie ma się czym aż tak bardzo przejmować,
ale czuję pewien niewykorzystany potencjał w relacji ja <-> All Time Present. Umiar, proszę państwa!
Za dużo to i bizon nie zeżre. Nawet jeśli smaczne.
Płyty można posłuchać na Bandcampie.
1. Tomorrow Might As Well Be Today (3:54)
2. Mystic Mountain (8:52)
3. The Man Who Knew Too Much (3:13)
4. Dream Song (10:58)
5. The Past Ain't Passed (9:00)
6. New Paranoid Cat (8:42)
7. (Livin' On) Cubist Time (9:33)
8. Techno Top (19:53)
--
Zapraszam
na prowadzone przeze mnie audycje Lepszy Punkt Słyszenia oraz Purple FM w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 i sobotę o 19
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz