Spiders to nie jest zespół, który
łamie ustalony muzyczny porządek, wprowadza rewolucję w rocku, przełamuje
bariery, elektryzuje nowinkami brzmieniowymi… Spiders to formacja, która gra
prostego, melodyjnego i bardzo chwytliwego hard rocka. To sprawdzało się na
pierwszej płycie – Flash Point z 2012
roku – sprawdzało się także na jej następczymi – Shake Electric z roku 2014 – a także podczas koncertów – a na żywo
ten szwedzki kwartet widziałem do tej pory dwa razy. Nie jest więc większą
niespodzianką, że sprawdza się po raz kolejny – na najnowszym albumie formacji,
Killer Machine. I nawet brak
niespodzianek muzycznych na tej płycie też nie jest żadną… niespodzianką.
poniedziałek, 30 kwietnia 2018
niedziela, 29 kwietnia 2018
Ugly Kid Joe [support: Yellow Cake / The Heavy Clouds] - Warszawa [Proxima], 25 IV 2018 [galeria zdjęć]
W zeszłym roku płyta America's Least Wanted grupy Ugly Kid Joe skończyła 25 lat. Tak, 25 lat! Z tej okazji panowie grają ją niemal w całości na koncertach, dodając co nieco z innych swoich wydawnictw. Tak właśnie było w Proximie. Relację słowną oraz inny zestaw zdjęć znajdziecie na stronie rockserwis.fm
Supportami były: polska formacja The Heavy Clouds oraz międzynarodowy zespół Yellow Cake, w którym śpiewa... wokalista Ugly Kid Joe.
Podziękowania dla Go Ahead za photo passa.
niedziela, 22 kwietnia 2018
Sunnata - Outlands [2018]
Polska scena psychodeliczna we
wszelkich tej psychodelii odcieniach ma się całkiem nie najgorzej. Oczywiście
to wciąż podziemie, ale popularność koncertów z tego typu muzyką w dużych
miastach czy prawdziwy sukces festiwalu Red Smoke wskazują na to, że jest głód
takich dźwięków. A że psychodelia to bardzo szerokie pojęcie, wiele osób
znajdzie na tym polu coś dla siebie. Warszawska Sunnata łoi aż miło, serwując
mocne riffy, opętańcze zaśpiewy, szczyptę bliskowschodnich motywów i trochę
transowych, hipnotycznych klimatów. Z jednej strony gitary atakują jak walec, z
drugiej ponury klimat w połączeniu z charakterystycznym wokalem prowadzą nas w
kierunku północno-zachodnich Stanów początku lat 90. Na ich trzecim krążku –
płycie Outlands – nie będzie ani
łatwo, ani ładnie, ani tym bardziej przyjemnie. Będzie za to klimatycznie,
trochę strasznie i brzydko, a czasem i przytłaczająco. Nie brzmi zachęcająco? A
powinno!
wtorek, 17 kwietnia 2018
Fungus Hill - Cosmic Construction on Proxima B [2018]
Skoro są ze Szwecji, to muszą
grać retro rocka, prawda? Hmm, i tak, i nie. Skoro nazywają się Fungus Hill, to
musi to mieć mocno psychodeliczno-stonerowy posmak, prawda? Hmm, i tak, i nie.
Skoro nowa płyta nosi tytuł Cosmic
Construction on Proxima B, to na pewno jest to coś dla fanów space rocka,
prawda? Hmm – zgadliście – i tak, i nie. Z zespołem Fungus Hill sprawa ma się
tak, że pozory często mylą. Łatwo ich z góry zaszufladkować po nazwie, tytule
płyty czy okładkach, ale kiedy posłuchamy ich twórczości uważniej, okazuje się,
że wiele razy będziemy zaskoczeni. Wspomniany album to ich drugie wydawnictwo.
Pierwsze – EP-ka Creatures –
zainteresowała mnie w zeszłym roku na tyle, że postanowiłem mieć na nich oko.
Całkiem słusznie, bo nową płytą pokazują, że mają potencjał.
sobota, 14 kwietnia 2018
Bjørn Riis - Coming Home [2018]
Wydawać by się mogło, że EP-ka to już gatunek mocno
zagrożony w muzycznym środowisku. A już na pewno taka wydana w formacie
cyfrowym. Ale jednak od czasu do czasu ktoś wciąż wpada na pomysł, by właśnie w
takiej formie wydawać nową muzykę. Jedną z takich osób jest gitarzysta i lider
grupy Airbag, Bjørn Riis. Do tego, że Riis wydaje muzykę „na boku” już się
przyzwyczailiśmy. Do tego, że brzmi ona w zasadzie bardzo podobnie do
twórczości Airbag – także. Nic dziwnego, wszak jest on w obu przypadkach
głównym kompozytorem, a i koledzy z zespołu często wspierają go na solowych
nagraniach. Riis mówił niedawno, że formuła wydawania muzyki solowej na EP-kach
bardzo mu odpowiada, niewykluczone zatem, że co jakiś czas będziemy od niego
dostawali 25-30 minut nowej muzyki właśnie pod taką postacią.
poniedziałek, 9 kwietnia 2018
Blå Lotus - Tube Alloys [2018]
Tube Alloys to pierwszy album formacji Blå Lotus. Kolejny zespół ze
Szwecji grający w starym stylu? I tak, i nie. Nie da się ukryć, że brzmią
bardzo klasycznie, że uwielbiają brzmienia lat 60. i 70., że znakomicie wpisują
się w modę na retro rocka panującą ku mojej radości na północy Europy. Ale tę
formację coś niewątpliwie wyróżnia z tej olbrzymiej masy świetnie grających
szwedzkich grup – panowie z Blå Lotus nie korzystają z gitary elektrycznej!
Tak, da się grać szeroko pojętego hard/prog rocka i nie korzystać z
sześciostrunowca. I w dodatku brzmi to kapitalnie.
wtorek, 3 kwietnia 2018
Stone Temple Pilots - s/t [2018]
Po kilkunastu sekundach odsłuchu
tej płyty pomyślałem sobie: „To brzmi jak Velvet Revolver”. Tyleż głupie, co w
pewnym sensie uzasadnione skojarzenie. Głupie z jednego powodu – żaden z
twórców tego albumu nie ma nic wspólnego z Velvet Revolver. Ale chwila, to
przecież Stone Temple Pilots, a ich nowym wokalistą jest głosowy klon Scotta
Weilanda – gościa, który obie te formacje łączył. Niełatwe zadanie stoi przed
Jeffem Guttem. Jeśli on (i poziom jego sławy i uznania w środowisku) jest
stopą, a sława poprzedników butami, to drobną, bardzo przeciętną jeśli chodzi o
wielkość stopę musi wsadzić w buty, które mogliby nosić najwyżsi gracze NBA – i
jakimś cudem nie wybić sobie zębów przy próbie chodzenia. Wchodzi do zespołu, w
którym śpiewała nie jedna, ale dwie spore gwiazdy muzyki rockowej ostatnich 30
lat. Oczywiście STP utożsamiamy przede wszystkim ze zmarłym w grudniu 2015 roku
Scottem Weilandem, ale nie zapominajmy także, że po drugim wywaleniu Weilanda z
zespołu, przez kilka lat współpracował z grupą zmarły tragicznie w lipcu
zeszłego roku Chester Bennington. Zastąpić jednego czy dwóch bardzo cenionych
wokalistów to jedna sprawa – zastąpić wokalistów, którzy skończyli tak
tragicznie i na zawsze stali się kolejnymi, którzy nie poradzili sobie ze sławą
i na własne życzenie odeszli stanowczo zbyt młodo, to zadanie jeszcze
trudniejsze, bo takie postaci zajmują w sercach fanów szczególne miejsce. Los
takich grup jak Blind Melon czy INXS udowodnił, że nawet jeśli reszta składu
trzyma się blisko, zadanie zastąpienia zmarłego tragicznie lidera może być misją
z gatunku tych niemożliwych do wykonania. Tu tym trudniejszą, że z tych trzech
formacji STP cieszyło się – śmiem twierdzić – zdecydowanie największą estymą.
Zadanie staje się jeszcze trudniejsze (jeśli to w ogóle możliwe), gdy okazuje
się, że nowy wokalista jest klonem tego najbardziej znanego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)