niedziela, 13 października 2019

Palace in Thunderland - The King of the Empty Aeon [2019]


Palace in Thunderland (kapitalna nazwa) to ciekawostka na scenie muzycznej. Podobno grupa powstała w 1998 roku, ale próżno szukać jakichkolwiek wydawnictw tego zespołu starszych niż EP-ka Into the Maelstrom z 2007 roku, a pierwszą dużą płytę panowie wydali zaledwie cztery lata temu. No nic, wnikać nie będę w prawdziwość dat. Trzymajmy się pewnych faktów, a do tych należy premiera albumu numer dwa – The King of the Empty Aeon – która miała miejsce w lutym tego roku. Co muzycznie ma do zaoferowania kwartet (choć obecnie właściwie trio, bo perkusista odszedł tuż po nagraniu płyty, a następcy na razie nie ma) ze wschodnich rejonów Stanów Zjednoczonych? To całkiem ciekawa mieszanka stonera, ciężkiej psychodelii i heavy metalu.

The King of the Empty Aeon to dziewięć numerów trwających niespełna 48 minut. Według samego zespołu jest to concept album inspirowany m.in. płytą Animals Floydów i 2112 Rush, choć muzycznie zdecydowanie bliżej do tego drugiego albumu, jeśli już podobieństwa do któregokolwiek z nich miałbym wskazać. Kompozycje w większości przypadków łączą się ze sobą, kilka z nich to bardziej właśnie takie krótkie łączniki pomiędzy dłuższymi formami, dzięki czemu płyty w zasadzie słucha się trochę jak jednej dłuższej formy muzycznej, co zresztą było zdaje się zamierzeniem grupy. Utwór tytułowy, który płytę otwiera, to mocny kop na początek, łączący sabbathowe, ale melodyjne motywy z niemal heavymetalowym bogactwem aranżacji. Po nieco wolniejszym, choć wcale nie mniej ciężkim przerywniku Float Away, panowie atakują z podwójną punkowo-metalową mocą w Vicarious. Główny gitarowy motyw w tym numerze zahacza niemal o folk-metal – ja oczyma wyobraźni niemal widzę Hobbitów skaczących z kuflami w rękach po stołach w karczmie.

Moim ulubionym fragmentem płyty są kolejne połączone ze sobą kompozycje – What Is Human?, This Illusion’s Come Alive i What Is Sanity? Pierwszy z nich zapewnia przez większość czasu wyciszenie po mocnym riffowaniu dominującym w pierwszej części płyty, choć w środku zaskakuje tak sabbathowa zagrywką, że gdyby puścić ten numer Tony’emu Iommiemu, zastanawiałby się z pół dnia, czemu nie pamięta, że to nagrywał. Drugi z wymienionych kawałków to zdecydowanie najdłuższa rzecz na płycie – jeśli trzymać się faktycznego podziału. Jedenastoipółminutowy utwór łączący sabbathowe riffy, stonerową intensywność i całkiem sporą dawkę mrocznej, gęstej jak diabli psychodelii. To jeden z takich fragmentów, które niby nie oferują niczego przełomowego, ale po kilku minutach człowiek łapie się na tym, że kiwa się zahipnotyzowany w rytm powtarzającego się motywu. Trzeci to znowu miniaturka z mocną gitarą i intensywnym rytmem wybijanym przez perkusję, ale jednocześnie ze sporą dawką przestrzeni. Ciężkie Fragments zaskakuje partią gitary rodem z płyty Thin Lizzy, What Is Reality? to kolejny przerywnik (lub – jak kto woli – łącznik) oferujący chwilowe wyciszenie przed ostatecznym atakiem w postaci zamykającej płytę kompozycji The Word Unspoken, która z jednej strony przez większość czasu nie daje ani chwili wytchnienia od ciężaru i aranżacyjnej gęstości, z drugiej jednak oferuje jak na to, co przed chwilą napisałem, zaskakująco dużo „bujalności”.

Przyznam, że kiedy odpalałem tę płytę po raz pierwszy, oczekiwałem czegoś, co pewnie nieco mnie przytłoczy ciężarem, może i przez moment zaciekawi, ale raczej nie na tyle, żebym koniecznie chciał do tego albumu wracać. Tymczasem okazało się, że trafiłem na coś, co faktycznie brzmi intrygująco, zawiera niezłą mieszankę mocnego psychodelicznego stonera, ale też porywających motywów rodem z heavy metalu. Na coś, co po prostu pozostawia dobre wrażenie. Spodobała mi się przede wszystkim środkowa część płyty, ale tak naprawdę całość wypada bardzo korzystnie. Na tyle, że z pewnością będę starał się śledzić kolejne muzyczne dokonania Palace in Thunderland.

Płyty możecie posłuchać na profilu grupy na Bandcampie.


1. The King of the Empty Aeon (8:15)
2. Float Away (2:23)
3. Vicarious (5:14)
4. What Is Human? (2:51)
5. This Illusion's Come Alive (11:26)
6. What Is Sanity? (2:29)
7. Fragments (5:32)
8. What Is Reality? (0:59)
9. The Word Unspoken (8:26)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - profil audycji
http://facebook.com/groups/rockserwisfm - tu można porozmawiać ze mną oraz z innymi słuchaczami w trakcie audycji

3 komentarze:

  1. Witam,
    Dobra płyta, chociaż wolę ich wcześniejszą płytę "In The Afterglow Of Unity". Na ich stronie są wcześniejsze płyty/EP-ki, ale jeszcze ich nie "zgłębiłem". Wokalista i gitarzysta Andy Beresky jest myślę bardziej znany z grupy Black Pyramid (I,II i Stormbringer).

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę się zmęczyłem - te powtarzane w nieskończoność riffy... ;)
    Ciekaw jestem Twojej oceny SugarTape - "Chandeleidescope". Pierwszy utwór mocno zachęcający i obiecujący wiele, a dalej....różnie ;)

    OdpowiedzUsuń