sobota, 17 grudnia 2016

Dungen - Häxan [2016]



Dungen to jeden z najciekawszych zespołów skandynawskiej sceny progresywno-psychodelicznej. Dowodzona przez wokalistę i multiinstrumentalistę Gustava Ejstesa formacja nagrywa muzykę nieoczywistą i niełatwą, a mimo to grono słuchaczy, którzy dali się oczarować dźwiękom tworzonym przez Dungen, stale rośnie. Mogliśmy się o tym przekonać w sierpniu, gdy Dungen zahipnotyzowali publiczność w Teatrze Letnim w Inowrocławiu podczas Ino-Rock Festival. Ta magia przeniosła się widocznie także do studia nagraniowego, bo Dungen wyczarowali album niezwykły, wymykający się sztywnym klasyfikacjom, mogący sprostać wymaganiom nawet najbardziej wymagającego słuchacza.

Płyta trwa 39 minut i teoretycznie jest podzielona na 14 instrumentalnych kompozycji. W praktyce „pełnowymiarowych” utworów jest tu dużo mniej. Mniej więcej połowa ścieżek to w pewnym sensie muzyka tła, łączniki pomiędzy bardziej rozbudowanymi formami muzycznymi, spajające narrację zawartą na Häxan w jedną całość – bo właśnie jako całość należy traktować ten album. To jedna, 39-minutowa opowieść, której słucha się z zapartym tchem od początku do końca. Opowieść, która zawiera całą gamę emocji. Sporo tu subtelnych, klimatycznych motywów i pejzaży dźwiękowych, jak w otwierającym album Peri Banu vid sjӧn, w miniaturce Aladdins flykt ӧver havet czy w Achmed och Peri Banu. Kalifen – mój ulubiony utwór na krążku – to z kolei kompozycja nawiązująca do twórczości Procol Harum oraz do mistycznego klimatu wczesnych dokonań Syd Barretta i Pink Floyd. Do klasyki rocka psychodelicznego i progresywnego śmiało nawiązuje też Jakten genom skogen oraz Trollkarlen och fĺgeldräkten, w którym grupa wyczarowała absolutnie obłędny, psychodeliczny klimat dzięki powtarzanemu głównemu motywowi, który trzyma szkielet utworu, oraz kapitalnemu tłu z instrumentami perkusyjnymi i fletem na czele. Są też jednak fragmenty dużo bardziej intensywne, wprowadzające do tej opowieści elementy dużo dynamiczniejsze, jak w celowo chaotycznym Wak-Wak’s portar, w porywającym Achmed flyger, w którym prym wiodą perkusja i instrumenty klawiszowe, czy wreszcie w zamykającym płytę najdłuższym na niej utworze Andarnas Krig.


Płyta Häxan to w zasadzie ścieżka dźwiękowa zainspirowana filmem Przygody księcia Achmeda z 1926 roku – pierwszego długometrażowego filmu animowanego w historii kinematografii, obrazu opartego na Baśniach z tysiąca i jednej nocy. Z tego względu nieodparcie album ten kojarzy mi się z płytą Music Inspired by the Snow Goose grupy Camel – albumem według mnie wybitnym nie tylko ze względu na samą muzykę, lecz także z powodu nietypowej konstrukcji i technik narracyjnych. Zapewne Häxan nigdy nie będzie płytą tak znaną i kultową jak „śnieżna gąska”, ale jest płytą nieszablonową, fragmentami wchodzącą na poziom wybitny. I niewątpliwie jest wydawnictwem, którego nie można przeoczyć przy okazji układania list najlepszych płyt 2016 roku.




--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz