środa, 28 grudnia 2016

Elbrus - Elbrus [2016]



Kiedy czytam o australijskim zespole grającym w klimatach stonerowo-psychodelicznych z domieszką brzmień bluesowych, siłą rzeczy moja wyobraźnia skręca w kierunku zespołu Child, który w ostatnich latach wydał dwie bardzo udane płyty z taką właśnie muzyką. Ciężkie, z przyjemnymi przesterowanymi „dołami”, lecz jednocześnie melodyjne i dość przystępne. Elbrus to nowy zespół, który dopiero debiutuje albumem zatytułowanym po prostu Elbrus. Moje przewidywania mogły więc być zupełnie chybione, choć po klimacie okładki byłem dziwnie spokojny o to, jakiego rodzaju dźwięki usłyszę na tym krążku. To nie oznacza jednak, że nie było żadnych zaskoczeń.

Spodziewałem się mocnego uderzenia od początku, a tymczasem Tall Shadow to bardzo spokojny, klimatyczny numer, oszczędnie zaaranżowany – dopiero w ostatnich kilkudziesięciu sekundach robi się w nim nieco ciężej i intensywniej. Break the Machine też rozpoczyna się dość niepozornie, ale tu już dość szybko wchodzi ciężki, „walcowaty” riff na sporym przesterze, który jeszcze dodatkowo podbijany jest przez tło organowe. Świetnie kontrastuje to z bardzo oszczędnym bluesowym podkładem w zwrotkach. Kawałek znakomicie buja, ale jednocześnie dzięki tym lżejszym przerywnikom nie przytłacza ciężarem. Eyes of the Mammal znowu wplata subtelne bluesowe zagrywki w numer, który w większej części oparty jest na monumentalnych, przesterowanych riffach. Wiele przyjemności dostarcza dwuczęściowa kompozycja Far Away and Into Space, trwająca w sumie niemal kwadrans. Momentami jest oczywiście znowu mocno, na dobrym przesterze, ale tu w końcu znalazło się miejsce na to, na co czekałem od początku płyty – na nieco ciężkiej psychodelii. Brakowało mi takich właśnie dłuższych fragmentów, bardziej rozbudowanych motywów instrumentalnych, odrobiny „kosmosu”. Może nawet chciałbym, żeby jeszcze ten klimat pociągnęli dłużej i odważniej, ale dobre i to. Tym bardziej, że Three Walls, które następuje po tym kolosie i kończy album, zawiera kilka fragmentów, przy których można przyjemnie odpłynąć, choć niestety muzycy nie zdecydowali się, żeby cały ostatni utwór był w takim luzackim klimacie.

Elbrus to solidny debiut, choć na razie nie dostrzegam niczego, czym ta grupa mogłaby się wyróżniać na niezwykle bogatym w ostatnim czasie rynku z szyldem „heavy psych”. Grają dobrze, z odpowiednią mocą i przyjemnym przesterem, a jednocześnie dość melodyjnie, ale takich zespołów jest mnóstwo i jeśli kwartet z Australii ma przebić się do świadomości słuchaczy takiej muzyki na całym świecie, na kolejnych albumach będzie musiał pomyśleć o czymś, co sprawi, że wyjdzie przed peleton. Na razie muzycy grupy Elbrus nagrali pierwszą płytę, która brzmi całkiem nieźle, ale brak tu fragmentów, które sprawiałyby, że po kilku miesiącach będę jeszcze o tych utworach pamiętał. Na pewno dam im jednak szansę przy okazji kolejnego wydawnictwa.



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz