sobota, 16 czerwca 2018

Svartanatt - Starry Eagle Eye [2018]


Istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie mieliście okazji do tej pory zetknąć się bliżej z grupą Svartanatt. Kwintet ze Sztokholmu zadebiutował dwa lata temu płytą zatytułowaną po prostu Svartanatt, której… no cóż, do tej pory nie miałem okazji usłyszeć. Ale spokojnie, zaległości nadrobię w stosownym czasie, bo album numer dwa – wydana w marcu płyta Starry Eagle Eye – zdecydowanie do tego nadrabiania zachęca. Nie tylko miłą dla oka okładką, ale także przede wszystkim klasycznym, mocno oldschoolowym, ale odpowiadającym mojemu gustowi brzmieniem, łączącym sprawną pracę sekcji rytmicznej z fantastycznym, gęstym rockowym graniem na dwie gitary i organy. Czy jest w  tym graniu cokolwiek nowego? Absolutnie nie. Czy mi to w czymkolwiek przeszkadza? Absolutnie nie [2].

Zgodnie z przewidywaniami zaczynają dynamicznie, przebojowo i od niezbyt skomplikowanych rzeczy, w dodatku bez specjalnych ceregieli, bo muszę przyznać, że szybkie przejście do konkretów w The Children of Revival jednak trochę mnie zaskoczyło. Ten kawałek i Wrong Side of Town to dość proste, chwytliwe numery, ale na przedstawienie się nowym słuchaczom nadają się idealnie. Jeśli lubicie dokonana takich współczesnych zespołów jak Horisont, początek płyty powinien przypaść wam do gustu. Dalej jednak jest ciekawiej i w bardziej urozmaiconych klimatach. Numer tytułowy także utrzymany jest w mocnym tempie, ale już aranż jest dużo lżejszy, więcej tu przestrzeni, a do tego kawałek szybko wpada w ucho. Fantastycznie brzmi najdłuższy na albumie Wolf Blues – być może mój ulubiony numer na płycie. Rozkołysany numer lekko w klimacie natchnionych gitarowych ballad, który pięknie się snuje, zachwyca prostymi, ale fantastycznymi partiami gitar, a w końcówce nagle przyspiesza, jakby panowie chcieli przygotować słuchacza do tego, że za moment znowu będzie szybciej i bardziej dynamicznie. Interesująco brzmi też połączenie ładnych, beatlesowskich melodii z chropowatym głosem wokalisty w Universe Of. The Lonesome Ranger zapewnia dodatkowe punkty za przebojowość i radiowy potencjał, a zamykające krążek Black Heart całkiem nieźle pasowałoby do którejś z płyt AC/DC z czasów Bona.

Starry Eagle Eye to 40 minut grania, które powinno przypaść do gustu wszystkim zwolennikom klasycznego, ciepłego, vintage’owego brzmienia hardrockowego. Z jednej strony sporu tu z Thin Lizzy czy Wishbone Ash, a może i Nazareth, z drugiej zaś całkiem niemało także z rocka amerykańskiego w stylu Eagles. Inspiracji można by doszukiwać się tu całkiem sporo, a wszystkie one tworzą naprawdę przyjemną mieszankę muzyczną, do której chce się wracać. Nawet jeśli nie położyli tą płytą świata muzycznego na łopatki i raczej marna szansa, żeby ten świat zawojowali, to ja cieszę się, że na taki zespół trafiłem, bo słuchanie ich muzyki po prostu jest przyjemne dla kogoś, kto tak jak ja uwielbia rocka lat 70. Więcej mi w tym przypadku nie trzeba.

1. The Children of Revival (3:58)
2. Wrong Side of Town (2:38)
3. Starry Eagle Eye (5:05)
4. Duffer (3:38)
5. Wolf Blues (6:22)
6. Hit Him Down (4:25)
7. Universe Of (4:04)
8. The Lonesome Ranger (4:34)
9. Black Heart (5:04)



Płyty możecie posłuchać w serwisie Bandcamp na profilu The Sign Records.

--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz