Norweska formacja Thulsa Doom to
jedno z ciekawszych zjawisk na skandynawskiej scenie rockowej, ale na czwarty
album tego zespołu trzeba było czekać aż… 12 lat. Na szczęście wracają, w
dodatku na krążku pojawia się oryginalny wokalista Papa Doom, którego próżno
było szukać na wydanej w 2005 roku płycie Keyboard,
Oh Lord! Why Don’t We? Wszyscy muzycy formacji przybrali pseudonimy ze
słowem Doom, zespół lubuje się w długich i dziwnych tytułach płyt, ale
najważniejsze jest to, że grają po prostu świetną muzykę. Kiedyś głównie w
klimatach stoner rocka, dziś jest to raczej mieszanka brzmień stonerowych z
klasyką rocka lat 70. i chwytliwymi melodiami. Brzmienie być może momentami nieco
złagodniało, ale wciąż jest to granie na bardzo wysokim poziomie.
Nie, nie włączyliście przez
przypadek płyty Thin Lizzy. Lady Nina,
numer, który rozpoczyna płytę A Keen Eye
for the Obvious i ją promuje, to naprawdę Thulsa Doom. Ale wybaczam
każdemu, kto przez chwilę miał wątpliwości. Charakterystyczne dla Phila Lynotta
frazowanie i głos, „sialalale”, kapitalne chórki, wyrazisty rytm, gęste gitary,
a do tego melodia, która musi natychmiast wpaść w ucho. To powinien być wielki
hit. Ale oczywiście nim nie będzie. Tych odniesień do Thin Lizzy znajdziemy
trochę na całej płycie, jak choćby w Magazine,
które brzmi tak, jakby Lynott śpiewał w… Van Halen. Niedorzeczne? Ale działa! Spokojnie
jednak – ścisłe trzymanie się klimatów Lizzy na dłuższą metę pozostawmy grupie
Black Star Riders. Na A Keen Eye for the
Obvious mamy dość różnorodne brzmienia. W Eloquent Profanity panowie świetnie łączą ciężar i niemal punkową
momentami prostotę z kapitalną melodyką. Ciężko, choć melodyjnie, jest także w Shadows on the X-rays czy Baby, Hate It. Tu nieco bardziej
słychać, że ten zespół potrafi przyłożyć mocniej i wielokrotnie z tej
umiejętności w przeszłości korzystał. Dla odmiany bardzo spokojnie, niby
rockowo, ale jednak z korzeniami soulowymi jest w Consider Me. Bag of Fries
także pozwala na kilka chwil odpoczynku od mocniejszego łojenia, dzięki czemu płyta
jest ładnie zbalansowana.
Może i nie jest to jakiś wielki
album, który wprawiłby mnie w niewiarygodny zachwyt i trafił do ścisłej
czołówki moich ulubionych płyt 2017 roku, ale mamy tu trzy kwadranse naprawdę
dobrego rockowego grania, z jednej strony gitarowego, soczystego i ciężkiego, z
drugiej chwilami wręcz przebojowego. Niektóre muzyczne odniesienia są dość
oczywiste, ale w żaden sposób nie odbiera mi to przyjemności z odsłuchu tej
płyty. Dla fanów klasycznych brzmień rockowych jest to na pewno pozycja do obowiązkowego
sprawdzenia. Dobrze, że wrócili. Dobrze, że z Papą. Dobrze, że jest ta płyta.
1. Lady Nina (4:05)
2. Eloquent Profanity (5:11)
3. Wrap the Bad Up (5:09)
4. Shadows on the X-rays (4:36)
5. Consider Me (3:22)
6. Bag of Fries (5:11)
7. Quest for Fire (3:02)
8. Magazine (3:42)
9. In Italics and Bold (4:31)
10. Baby, Hate It (5:46)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Rzeczywiście, wszystko się zgadza, co napisałeś, że catchy i blisko klimatów Thin Lizzy. Już początek wprawił mnie w stan konfliktu wewnętrznego...czyżby Filip Lynott zmartwychwstał? Dalej już nie jest to tak oczywiste i bardzo dobrze, jako że w muzyce szukam autentyczności i niepowtarzalności. Przesłuchałam płytę 2 razy i z pewnością ten pierwiastek na niej jest. To b. przyjemne rockowe granie, wywołujące u mnie wiele refleksji i wspomnień.
OdpowiedzUsuńGdybym miała wybrać jeden ulubiony utwór ? Hmmm...chyba drugi w kolejności, zagrany i zaśpiewany z taką punkową beztroską Eloquent Profanity. Zabieram tę płytę do samochodu!
Mirabelka
no w sumie to jest taka płyta, która w samochodzie się sprawdzi całkiem dobrze :)
Usuń