Grają mocno w stylu brytyjskiej
pop-rockowej psychodelii drugiej połowy lat 60. połączonej z elementami
britpopu, w nazwie mają „colours” w brytyjskiej pisowni, no to chyba muszą być
z Wielkiej Brytanii, czyż nie? Nie! Kwartet (lub kwintet – informacje na ich
stronach stoją w sprzeczności ze zdjęciami promocyjnymi) Secret Colours pochodzi
z Chicago – miasta, które chyba najbardziej kojarzy się z bluesem (i z Chicago
Bulls, ale to jakby inna bajka). Ale z tym gatunkiem akurat ten zespół wiele
wspólnego nie ma. Czyli pozory mylą w niemal każdym aspekcie. Włącznie z
okładką nowej, czwartej już płyty zespołu – Dream
Dream. Ta mocno sugeruje klimaty lat 80. (i to może nawet takie dość
rushowe), a tu jednak spektrum brzmieniowe jest o wiele szersze i wcale nie ta
dekada jest najintensywniej reprezentowana.
Nie znałem wcześniej twórczości
tego zespołu, ale przed napisaniem tego tekstu postanowiłem na chybił-trafił
zapoznać się z wycinkiem ich wcześniejszej dyskografii. Ten mini research
pozwolił mi dojść do wniosku, że Dream
Dream to zdecydowanie najlżejsze brzmieniowo wydawnictwo grupy. Poprzednie
albumy w znacznie większym stopniu bazowały na rocku psychodelicznym – owszem,
podanym w bardzo przystępny sposób, ale jednak dość treściwym jeśli chodzi o
aranżacje. Tu jest lżej, bardziej popowo, co nie znaczy, że źle. Ta lekka
zmiana odbija się także na czasie trwania kompozycji. Żaden z 12 numerów na tej
płycie nie przekracza czterech minut, a co za tym idzie – cała płyta jest
krótka i łatwa w odbiorze.
Nazwali album Dream Dream i faktycznie od pierwszych sekund jest przyjemnie, trochę
sennie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu – absolutnie nie ma to nic wspólnego
z przysypianiem z nudy. Przyjemny podkład, miłe klawiszowe tło, wokal, który
raczej nie narzuca się uszom, lekka konstrukcja, choć tematyka uzależnienia
społeczeństwa od wszelkich gadżetów elektronicznych raczej lekką nie jest – Another World daje dość dobre pojęcie o
tym, czego należy się spodziewać po całej płycie, co nie oznacza jednocześnie,
że każdy utwór jest utrzymany w tym samym klimacie. Części składowych brzmienia
Secret Colours jest dość sporo, więc i mieszanka w zależności od proporcji
wychodzi różnorodna. Pins & Needles
czy Boom Boom to wręcz taneczny
klimat – jest groove, jest przyjemny bas, są miłe dla ucha ozdobniki i plamy
klawiszowe. Pop-rockowa dyskoteka w całkiem niezłym wydaniu. Z kolei w Hold Me Up i Habitual Ritual panowie grają bardziej pod rockolubnych (choć
raczej tych gustujących w energicznym i nieco naiwnym muzycznie rocku garażowym
niż w hard rocku), ale już w Feed the
Machine czy Carry On najwięcej dla
siebie znajdą zakochani w pop-rockowej londyńskiej psychodelii końca lat 60.,
choć podanej z przestrzenią i dynamiką rodem z lat 80.
Nie jest to na pewno płyta typowa
dla tego bloga, bo nie da się ukryć, że zazwyczaj jednak prezentuję rzeczy
nieco bardziej rockowe i pewnie poprzednie płyty tej formacji bardziej by tu
pasowały, ale to naprawdę całkiem miłe, dobre granie. Ale wiem już chyba czemu
w serwisach typu RYM oceniane jednak niżej od wcześniejszych płyt. Brakuje mi
gęstości niektórych starszych kompozycji Secret Colours, brakuje mi większego
nacisku na organy i różne psychodeliczne „świderki”. Jest po prostu chyba
trochę zbyt grzecznie i ładnie. Ale miło – to na pewno. I to chyba
najważniejsze, bo mimo wszystko jest to płyta, która wielu osobom podczas
odsłuchu dostarczy masy przyjemności.
1. Another World (3:38)
2. Dream Dream (3:39)
3. Pins and Needles (2:59)
4. Hold Me Up (2:30)
5. Places I'm Going (3:34)
6. Interlude (1:42)
7. Feed the Machine (3:44)
8. Changes in Nature (3:38)
9. Boom Boom (3:13)
10. Save Me (2:48)
11. Habitual Ritual (2:50)
12. Carry On (3:07)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Lecę podzielić się kolejnymi Szwedami: Hollow Earth "Out of Atlantis" - jak taki początek, to co będzie dalej?
OdpowiedzUsuńsię sprawdzi :)
Usuńsprawdziłem. fantastyczna płyta! muszę ją jakoś wcisnąć tu jeszcze przed końcem cyklu 2017
UsuńJak dla mnie twórczość Secret Colours ewidentnie inspirowana jest popularną na wyspach na przełomie lat 80/90 tzw sceną madchesterską, a płyta Dream Dream spokojnie mogłaby ukazać się na rynku powiedzmy w roku 1991 i wylądować na półce między płytami takich artystów jak The Charlatans, Stone Roses, Ride,Inspiral Carpets.. słucha się tej płyty bardzo przyjemnie,jest na niej kilka świetnych kawałków, jednak w całości trochę nuży, brakuje jej tego nieokreślonego czegoś co powodowałoby że chciałoby się do tej muzyki wracać.
OdpowiedzUsuń