piątek, 8 grudnia 2017

Secret Colours - Dream Dream [2017]



Grają mocno w stylu brytyjskiej pop-rockowej psychodelii drugiej połowy lat 60. połączonej z elementami britpopu, w nazwie mają „colours” w brytyjskiej pisowni, no to chyba muszą być z Wielkiej Brytanii, czyż nie? Nie! Kwartet (lub kwintet – informacje na ich stronach stoją w sprzeczności ze zdjęciami promocyjnymi) Secret Colours pochodzi z Chicago – miasta, które chyba najbardziej kojarzy się z bluesem (i z Chicago Bulls, ale to jakby inna bajka). Ale z tym gatunkiem akurat ten zespół wiele wspólnego nie ma. Czyli pozory mylą w niemal każdym aspekcie. Włącznie z okładką nowej, czwartej już płyty zespołu – Dream Dream. Ta mocno sugeruje klimaty lat 80. (i to może nawet takie dość rushowe), a tu jednak spektrum brzmieniowe jest o wiele szersze i wcale nie ta dekada jest najintensywniej reprezentowana.

Nie znałem wcześniej twórczości tego zespołu, ale przed napisaniem tego tekstu postanowiłem na chybił-trafił zapoznać się z wycinkiem ich wcześniejszej dyskografii. Ten mini research pozwolił mi dojść do wniosku, że Dream Dream to zdecydowanie najlżejsze brzmieniowo wydawnictwo grupy. Poprzednie albumy w znacznie większym stopniu bazowały na rocku psychodelicznym – owszem, podanym w bardzo przystępny sposób, ale jednak dość treściwym jeśli chodzi o aranżacje. Tu jest lżej, bardziej popowo, co nie znaczy, że źle. Ta lekka zmiana odbija się także na czasie trwania kompozycji. Żaden z 12 numerów na tej płycie nie przekracza czterech minut, a co za tym idzie – cała płyta jest krótka i łatwa w odbiorze.

Nazwali album Dream Dream i faktycznie od pierwszych sekund jest przyjemnie, trochę sennie, ale w dobrym tego słowa znaczeniu – absolutnie nie ma to nic wspólnego z przysypianiem z nudy. Przyjemny podkład, miłe klawiszowe tło, wokal, który raczej nie narzuca się uszom, lekka konstrukcja, choć tematyka uzależnienia społeczeństwa od wszelkich gadżetów elektronicznych raczej lekką nie jest – Another World daje dość dobre pojęcie o tym, czego należy się spodziewać po całej płycie, co nie oznacza jednocześnie, że każdy utwór jest utrzymany w tym samym klimacie. Części składowych brzmienia Secret Colours jest dość sporo, więc i mieszanka w zależności od proporcji wychodzi różnorodna. Pins & Needles czy Boom Boom to wręcz taneczny klimat – jest groove, jest przyjemny bas, są miłe dla ucha ozdobniki i plamy klawiszowe. Pop-rockowa dyskoteka w całkiem niezłym wydaniu. Z kolei w Hold Me Up i Habitual Ritual panowie grają bardziej pod rockolubnych (choć raczej tych gustujących w energicznym i nieco naiwnym muzycznie rocku garażowym niż w hard rocku), ale już w Feed the Machine czy Carry On najwięcej dla siebie znajdą zakochani w pop-rockowej londyńskiej psychodelii końca lat 60., choć podanej z przestrzenią i dynamiką rodem z lat 80.

Nie jest to na pewno płyta typowa dla tego bloga, bo nie da się ukryć, że zazwyczaj jednak prezentuję rzeczy nieco bardziej rockowe i pewnie poprzednie płyty tej formacji bardziej by tu pasowały, ale to naprawdę całkiem miłe, dobre granie. Ale wiem już chyba czemu w serwisach typu RYM oceniane jednak niżej od wcześniejszych płyt. Brakuje mi gęstości niektórych starszych kompozycji Secret Colours, brakuje mi większego nacisku na organy i różne psychodeliczne „świderki”. Jest po prostu chyba trochę zbyt grzecznie i ładnie. Ale miło – to na pewno. I to chyba najważniejsze, bo mimo wszystko jest to płyta, która wielu osobom podczas odsłuchu dostarczy masy przyjemności.

1. Another World (3:38)
2. Dream Dream (3:39)
3. Pins and Needles (2:59)
4. Hold Me Up (2:30)
5. Places I'm Going (3:34)
6. Interlude (1:42)
7. Feed the Machine (3:44)
8. Changes in Nature (3:38)
9. Boom Boom (3:13)
10. Save Me (2:48)
11. Habitual Ritual (2:50)
12. Carry On (3:07)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

4 komentarze:

  1. Lecę podzielić się kolejnymi Szwedami: Hollow Earth "Out of Atlantis" - jak taki początek, to co będzie dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sprawdziłem. fantastyczna płyta! muszę ją jakoś wcisnąć tu jeszcze przed końcem cyklu 2017

      Usuń
  2. Jak dla mnie twórczość Secret Colours ewidentnie inspirowana jest popularną na wyspach na przełomie lat 80/90 tzw sceną madchesterską, a płyta Dream Dream spokojnie mogłaby ukazać się na rynku powiedzmy w roku 1991 i wylądować na półce między płytami takich artystów jak The Charlatans, Stone Roses, Ride,Inspiral Carpets.. słucha się tej płyty bardzo przyjemnie,jest na niej kilka świetnych kawałków, jednak w całości trochę nuży, brakuje jej tego nieokreślonego czegoś co powodowałoby że chciałoby się do tej muzyki wracać.

    OdpowiedzUsuń