I znowu nie udało się tak po prostu wybrać czołowej 10
mojego tegorocznego rankingu, ani nawet tego tradycyjnego „oczka”, czyli 21
moich ulubionych płyt wydanych w tym roku. Gdy lista w zasadzie była już
gotowa, pojawiło się jeszcze kilka „zaległości”, których po ich odsłuchaniu
absolutnie pominąć nie mogłem. A jak już lista z 21 sztuk rozrosła się do 30,
to okazało się, że w sumie to szkoda mi pominąć jeszcze tego… i tego… i tamtego
też. Wybrałem zatem 55 moich ulubionych płyt 2017 roku (czyli to mniej więcej najlepsze 30% z odsłuchanych w tym roku nowych płyt). To wszystko są płyty,
które już na nośniku fizycznym mam lub mieć chcę. Top 10 rozrosło się do
tuzina, płyty z przedziałów 13-30 oraz 31-55 są posortowane alfabetycznie, bo
już ułożenie tej czołowej dwunastki było wystarczająco trudne. Oczywiście jak zwykle wszystko jest sprawą dość umowną. Już nawet w trakcie tworzenia tego wpisu kilka płyt awansowało lub spadło do innej grupy. Uznajmy zatem, że jeśli album znalazł się w którejkolwiek z poniższych grup, jest to płyta, którą zdecydowanie polecam. Zachęcam przy
okazji do głosowania na wasz ulubiony album roku w plebiscycie rockserwis.fm
– poniższa lista może wam posłużyć za ściągę ;) Głosowanie kończy się wraz z
końcem roku, więc czasu jest bardzo niewiele.
Miejsce pierwsze było dla mnie sprawą oczywistą w momencie, kiedy pisałem tekst o zwycięskiej płycie. Tylko pojawienie się czegoś naprawdę genialnego mogło odebrać albumowi grupy Soup wygraną w moim tegorocznym rankingu. Po pierwszym odsłuchu nie mogłem doczekać się, aż zaprezentuję fragmenty tej płyty w swojej audycji. Ale to, co zdarzyło się w kwestii popularności tego albumu w kolejnych tygodniach i miesiącach, przerosło nie tylko moje oczekiwania, ale i oczekiwania samego zespołu, który zdobył w naszym kraju wielu nowych fanów. Płyta Gin Lady to najlżejszy album w historii tej grupy i przy pierwszych kilku odsłuchach nie wiedziałem czy to dobrze, czy źle. Teraz trudno mi wytrzymać kilka dni bez włączenia Electric Earth. Haunters grupy Confess nie jest ani płytą wybitną, ani do końca z mojej muzycznej bajki, bo nigdy nie byłem wielkim fanem heavy metalu z lat 80. Ale ten album tak fantastycznie odwzorowuje ten gatunek i tamte czasy, że trudno mi się od niego uwolnić. To zdecydowanie najczęściej słuchana przeze mnie tegoroczna płyta. Świetna zarówno do biegania, jak i podróży, a także jako tło do codzienności. Dlatego mimo pełnej świadomości stężenia kiczu na tym albumie, z czystym sumieniem przyznaję Haunters miejsce na podium. Tym samym całe top 3 pochodzi ze Skandynawii.
13-30 (kolejność alfabetyczna)
31-55 (kolejność alfabetyczna)
--
Zapraszam
na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock
Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji
Coraz większy kłopot mam z wybraniem najlepszej płyty, nawet z uszeregowaniem dziesiątki czy dwudziestki. W czym kłopot? Ano z kryteriami. O ile taki The Weight brzmieniowo bardzo odpowiada, energią rockową sięga bardzo wysoko, to mimo wysokiego poziomu muzycznego znajduje jednak w tej kategorii pogromców. Ale lubimy i energię, i brzmienie i walory czysto muzyczne. Czasem jeszcze coś. Zatem trzymając się ściśle kryteriów można by ułożyć listy w kilku kategoriach - co nas powstrzymuje?
OdpowiedzUsuńPotrzeba hierarchii, porządku, który w maksymalnie prosty sposób pozwoli poukładać świat, wtedy wydaje się przyjaźniejszy, bardziej zrozumiały. Zatem nie patrzymy na codzienność poprzez zjawiska kwantowe, choć wiemy, że w obrazie odgrywają rolę znaczącą, redukujemy ilość wpływających danych, bo ogarnąć całości nie jesteśmy w stanie...
Dla sztuki jaką jest muzyka najważniejszym kryterium są emocje - i to jest nasze najważniejsze - swoją drogą jedyne dostępne dla wielu - kryterium.
Uwielbiam emocje, uwielbiam zapominać o innych kryteriach. Idąc na potańcówkę wspaniale bawię się przy Boney M czy innych takich, mam emocje pozytywne przy prostocie, wręcz prymitywizmie, ale przy własnym gramofonie wysuwam czułki znacznie wrażliwsze i oczekuję wyrafinowania. A jednak gdy przychodzi czas podsumowań, moje kryteria zmuszony jestem zredukować, sprowadzić do minimum, którym zawsze w końcu okazują się - emocje.
Soup - tak, to znakomita rzecz. Nie mam problemu z postawieniem ich na górnej półce, ale już Red Bowling Ball choć z innej bajki, na tym samym szelfie się znajdzie. Agusa 2017 jest wg mnie słabsza od poprzedniej, Hollow Earth wskoczyło na najwyższy poziom tyleż niespodziewanie, co z wielką radością powitane, Motorpsycho łaskocze półkę najwyższą w pięty.
Z gatunku Gin Lady brakuje mi Orango - luz i zabawa na całego.
U mnie wysoko są Leprous i Soen, Drop Down Gods. Reszta na dłuuuugiej półce, do której wspinać się nie trzeba :-)
No to dobrego 2018 roku życzę Tobie i wszystkim czytaczom tego miejsca.
Sorry, jestem upierdliwy, ale jaki rok by nie był, to zawsze, ale to zawsze posłuchaj The Dear Hunter - zdasz sobie sprawę z kryteriów: tam jest wszystko, czego szukasz w muzyce: kompozycyjnie przerastają absolutnie wszystkich obecnych, aranżacyjnie górują nad Nealem Morsem o niebo, wokalnie to jest zwyczajnie mistrzostwo świata, dynamicznie to Ty nawet po grochówce nie wydolisz, - nie rozumiem jak ten facet nie jest dzisiejszym Paulem Mc Cartneyem, bo moim zdaniem jest co najmniej tak zdolnym, albo i większym - więcej nagrał kawałków, które są klasykami i wzorcem z Sevres niż wszystkie zespoły epoki przed nim. Kiedyś na to się wszyscy natkniecie: Casey Crescenzo wielkim poetą był.... Ino czemu dopiero po latach cza doceniać, co?
OdpowiedzUsuńNie bońćta dupkami i posłuchajta wreszcie - to jest naprawdę ładne...
Rewelacyjne zestawienie, sporo rzeczy nie słyszałem więc nadrabiam teraz zaległości, dzięki Bizon!!!
OdpowiedzUsuńmiłego nadrabiania zatem, bo jest co nadrabiać :)
Usuń