środa, 8 listopada 2017

Malefic House - Tetramorph [2017]



Rosyjski kwartet Malefic House działa już – według informacji z facebookowego profilu – od ośmiu lat, ale do tej pory miał na koncie jedynie single (m.in. z coverami utworów The Jimi Hendrix Experience i Led Zeppelin) oraz EP-kę. Tymi nagraniami zdołali jednak zdobyć całkiem liczne grono fanów w stonerowym podziemiu w swojej ojczyźnie. Na debiutancki album trzeba było trochę poczekać, ale kilka miesięcy temu zespół w końcu wydał płytę Tetramorph. Niech was te odniesienia do Hendrixa i Zeppelinów nie zmylą – na Tetramorph próżno szukać klasycznego hard rocka czy blusowych odniesień. To płyta osadzono głęboko w klimatach stonerowej psychodelii. Znajdziemy na niej trzy kwadranse muzyki podzielonej na zaledwie cztery kompozycje.

Szybka i prosta matematyka da nam pierwsze wskazówki na temat charakteru twórczości Malefic House. Nie spodziewajcie się tradycyjnych, zwartych form muzycznych. 1000 Bulls for Pontus rozpoczyna się bardzo subtelnie i tajemniczo. Początek jest zdominowany przez dość mroczną psychodelię, która z czasem przeobraża się w granie w mocniejszych klimatach psychodelicznego stonera. Głos Leny Kataykiny pojawia się dopiero po pięciu minutach płyty i jest dość specyficzny. Trudno go nazwać typowym rockowym wokalem. Lena śpiewa dość nisko, trochę „staromodnie”. Ma to swój urok, ale nie w każdym momencie mi to odpowiada. O ile w tej kompozycji nie mam z tym problemu, o tyle w dalszej części płyty bywa z tym różnie, bo czasami mam wrażenie, jakby Lena była w zupełnie innej bajce niż reszta zespołu. I nie chodzi absolutnie o samą jakość jej wokalu, bo do tej się nie przyczepię, a właśnie o dopasowanie wokalu i podkładów instrumentalnych. Wracając do 1000 Bulls for Pontus – numer w dużej mierze wiedzie mocny rytm perkusyjny wybijany przez Dimę Dvornikova. Momentami, w cichszych fragmentach, można odnieść wrażenie, że niewiele poza tą perkusją zostaje w aranżacji, co tworzy interesujący klimat. Ładnie się to wszystko zaczęło i ładnie się rozwinęło. Ładnie płynie też po równie spokojnym początku Geronimo. Klimat bardzo zbliżony, ale tu wokal pojawia się jednak znacznie szybciej i jest go o wiele więcej. Ale już w Mother of the Void rozpoczynają mocniej, od cięższej gitary. Cały numer jest zresztą intensywniejszy niż dwa poprzednie, chyba bardziej hipnotyczny. Har – utwór czwarty, który album zamyka – to znowu nacisk raczej na klimat niż na ciężar. Przez 12 minut zespół robi wiele, by wciągnąć słuchacza w swoją opowieść, zapętlając motywy, hipnotyzując brzmieniem i zaśpiewami. I to nawet działa, ale nie do końca.

Tetramorph to całkiem niezły pełnowymiarowy debiut, ale przez cały czas mam wrażenie, że przed zespołem jeszcze sporo roboty, żeby ten skład miał szansę się wybić spośród całego mnóstwa formacji grających w każdym europejskim kraju w tym właśnie stylu. Może właśnie dlatego ten album przeleżał u mnie na wirtualnej półce ładnych kilka miesięcy, zanim postanowiłem o nim napisać. Zebranie myśli na temat tego wydawnictwa zajęło mi więcej czasu, niż się spodziewałem. Stonerowo-psychodeliczne podziemie jest na naszym kontynencie niezwykle aktywne i żeby mieć szansę przebicia się do jego czołówki, trzeba się czymś wyróżniać, trzeba mieć także wszystko dopracowane. Na razie nie jestem przekonany, że tak właśnie jest w przypadku Malefic House. Jest dobra baza, bo instrumentaliści z pomocą obdarzonej charakterystycznym głosem wokalistki potrafią tworzyć ciekawy klimat, ale chciałbym usłyszeć w ich muzyce więcej różnorodności, a przede wszystkim – i tu bardziej odnosi się to do samej produkcji niż do gry zespołu – lepsze brzmienie, bo cały czas miałem wrażenie, że słucham profesjonalnie zrobionego, ale jednak tylko dema, a nie finalnego produktu wysokiej jakości, choć zdaje sobie sprawę, że to wspólna cecha większości płyt stonerowo-psychodelicznych. Ale jest w nich potencjał. Tetramorph oferuje niezły fundament pod rozwój tej formacji. Myślę, że warto mieć na nich oko.

1. 1000 Bulls for Pontus (12:32)
2. Geronimo (10:02)
3. Mother of the Void (8:51)
4. Har (12:08)



--
Zapraszam na prowadzoną przeze mnie audycję Lepszy Punkt Słyszenia w radiu Rock Serwis FM w każdy piątek o 21 (powtórki w niedziele o 14)
http://rockserwis.fm - tu można mnie słuchać
http://facebook.com/lepszypunktslyszenia - a tu porozmawiać ze mną w trakcie audycji
Zapraszam też na współprowadzoną przeze mnie audycję Nie Dla Singli w każdą sobotę o 20
http://zak.lodz.pl - tu można nas słuchać
http://facebook.com/niedlasingli - a tu z nami porozmawiać w trakcie audycji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz